Polska prapremiera "Anabaptystów" Rozmawiamy z reżyserem spektaklu Ludwikiem René
Teatr Dramatyczny w Warszawie występuje z polską prapremierą najnowszej sztuki wybitnego dramaturga szwajcarskiego Friedricha Dürrenmatta pt. "Anabaptyści". Światowa prapremiera "Anabaptystów" odbyła się w marcu br. w Zurychu - a krytyka przyjęła sztukę wielkimi pochwałami.
W Teatrze Dramatycznym sztukę Dürrenmatta w przekładzie Zbigniewa Krawczykowskiego reżyseruje Ludwik René . Warto dodać, iż jest to już siódma sztuka Dürrenmatta grana w tym teatrze - z tego 5 tytułów reżyserował właśnie Ludwik René . Na pięć minut przed premierą, podczas próby "Anabaptystów" rozmawiamy z reżyserem spektaklu:
Jest taka anegdota - mówi p. Ludwik René - która w zabawnym skrócie pokazuje najbardziej charakterystyczną cechę Dürrenmattowskich komedii, oto ona: Gdyby dramat o Robercie Falconie Scott pisał Szekspir - byłaby to tragedia władzy i psychologii, gdyby napisał ją Beckett - na scenie dwaj podróżnicy, siedzący na soplach lodu: wiedliby długie dyskusje. Brecht najpierw by się zastanowił, czy zamiast zaprzęgu psów nie byłby lepszy zaprzęg kucyków. A w sztuce Dürrenmatta w przeddzień wyprawy Scott wybrałby się do chłodni miejskiej zatrzasnęłyby się drzwi - i dramat wyprawy arktycznej rozegrałby się jeszcze przed jej rozpoczęciem, tragedia nabrałaby rysów komediowych - byłaby jednocześnie budzącą grozę komedią, groteskową i tragiczną - jak zwykle u Dürenmatta. Tak też ma się rzecz z "Anabaptystami". Ta sztuka Dürrenmatta - choć opiera się na rzeczywistych wydarzeniach i postaciach historycznych - wymową swoją wybiega daleko poza ramy historii. Akcja toczy się w XVI w. w niemieckim mieście Münster, które w okresie Reformacji i związanych z nią walk religijnych stało się siedzibą sekty anabaptystów, usiłujących stworzyć w nim utopijne "Państwo Boże". Centralną postacią sztuki jest Bockelson aktor-komediant, któremu w opanowanym przez anabaptystów mieście nastręcza się sposobność zagrania na scenie życia autentycznej wielkiej roli. I tak tragedia anabaptystów zamieniła się w komedie ponieważ na ich czele stanął właśnie Bockelson i w gruncie rzeczy jest to sztuka o komediancie-aktorze, który zagrał komedię władzy po jej objęciu. Dürrenmatt chciał jakby przełamać dramat historyczny w stroną komedii, a to w historii staje się najgorszym obrotem sprawy. Punktem wyjścia "Anabaptystów" są prawdziwie zdarzenia, ale akcja bardzo szybko zaczyna toczyć sie na zasadzie; co by było gdyby... I to jest ta paradoksalna sytuacja - tak charakterystyczna dla sztuk Dürrenmatta. Jest też w "Anabaptystach" wiele gorzkiej prawdy,a ostatnie pytanie, które pada ze sceny, brzmi już bardzo poważnie: "Ten nieludzki świat musi być bardziej ludzki - ale jak?"
Dodam jeszcze iż jest to w pełnym znaczeniu tego słowa sztuka zespołowa składa się z 29 obrazów. Ze wszystkich znanych nam utworów Dürrenmatta to ostatnie jego dzieło frapują może najbardziej swymi walorami scenicznymi i widowiskowymi.
*
Dekoracje do "Anabaptystów" zaprojektował Jan Kosiński, kostiumy - Ali Bunsch. Muzykę skomponował Tadeusz Baird. Role Bockelsona gra Ryszard Pietruski. Karola V - Andrzej Szczepkowski. W sztuce wstępuje cały zespół Teatru Dramatycznego - w blisko 3O-osobowej obsadzie zobaczymy również Janinę Traczykówne, Katarzynę Łaniewską, Mieczysława Mileckiego, Zbigniewa Zapasiewicza, Czesława Kalinowskiego i wielu innych.